Była kiedyś dyskusja - w tym sezonie - o "przyspieszenie" grania na turniejach.
Pojawiły się pomysły, aby wyczytywać najbliższe pojedynki itp.
To pojawia się pytanie - ile można spóźnić się na turniej?
Po ostatnim turnieju okazuje się, że można przyjść na turniej o - uwaga - 20:26 - i zagrać z prawej strony.
Przecież to "tylko" 86 minut spóźnienia. Celowo nie wymieniam osoby, o którą chodzi, bo nie ona jest temu winna.
Tłumaczenie prowadzącego - "bo i tak mam co puszczać".
Nieważne, czy pędzisz na turniej aby się nie spóźnić - wg. mnie to było bardzo nie fair.
Szczególnie po wielu dyskusjach na temat czasu trwania turnieju,
Z jednej strony rozmiar spóźnienia spory, z drugiej frekwencja pozwalała odwlec mecz. Operator jasno określił do jakiego momentu czeka. Nie jesteśmy zawodowcami, to tylko nasz sposób na rywalizację i sposób spędzenia czasu wolnego. Osoba, która się spóźniła nie zwykła notorycznie przyjeżdżać na turnieje o takiej porze. Moim zdaniem był to ukłon w stronę zawodnika, który dostał szansę gry z prawej strony. Zgaduje, że podobnie byłoby w przypadku każdego innego zawodnika. Krzywda chyba nikomu się nie stała - jednorazowa i wyjątkowa sytuacja. Jedyna jaką odnotowałem w tym sezonie.
Kamil - rozumiem, że można było przełożyć ten mecz bo frekwencja oraz lokal pozwalały, ale jakiś czas temu była dyskusja na temat czasu trwania turnieju i wtedy padło hasło, że jeśli nie ma zawodnika do końca rundy to spada na lewą.
Widać - zresztą jak zwykle - że zasady są zmieniane w zależności sytuacji.
Jak będziemy zmieniać zasady w zależności od sytuacji to nigdy nie będzie dobrze.