Zobacz temat
 Drukuj temat
Jak zaczeliście grać w darta ??
piochu
Na pewno,każdy ma jakąś historie do opowiedzenia,mniej lub bardziej ciekawą. Oto moja:


W Darta zaczynałem grać w wieku 17-18 lat .Wtedy wypady do baru były w stylu jedno piwko i godzina w darta.Początki były katastrofalne, radość dawały wyniki powyżej 30 SmileNo ale cóż takie były początki,z upływem lat lotki zaczeły wpadać tylko w 20 i czasami wchodziły T20 .I tak się grało ,aż któregoś dnia w 2004 roku w pubie Omega odbył się turniej darta (nie mam pojęcia jakiej federacji ale był).Przyszło 18 osób ,nie dużo ale zawsze to coś.Na turnieju udało mi się dojść do 3 miejsca,radość była wielka, pierwszy raz i podiumSmile.Moja radość nie trwała długo Sad 20 grudnia 2004 roku o godz 23:11 byłem poszkodowany w wypadku komunikacyjnym.
Wracałem z kumplami maluszkiem z pracy ,kolejny raz żadna nadzwyczajna sprawa,aż do momentu gdy dojechaliśmy do skrzyżowania fabryczna-kamienna.Nietrzeźwy kierowca jadący Mercedesem Vivario wymusił nam pierwszeństwo i zapikowaliśmy w bok jego samochodu,kumpel który prowadził,zerwał sobie większość scięgien w okolicach barków,bo tak zaparł się o kierownice ,że mimo uderzenia z prędkoscią 70 km/h nie dopuścił jej do swojej klatki piersiowej,drugi kumpel miał mniej szczęścia ,jego prawa noga została zmiażdżona i była śrubowana w 18 miejscach ,na dzień dzisiejszy ma ja krótszą o 2,5 cm i na nią kuleje.Na końcu ja siedzący z tyłu bez pasów(bo ten model ich nie miał)na środku pofrunełem do przodu górną częścią czoła zahaczając o rączkę od szyberdachu i zdzierając sobie skalp z głowy,jednocześnie prawą ręką zahaczyłem o oparcie i złamałem nadgarstek w dwóch miejscach.Nie będę opowiadał dalej szczegółów>Chyba,że ktoś będzie chciał porozmawiać ze mną na ten temat.
W każdym razie w szpitalu leżałem 2 tygodnie i kolejne 2 miesiące w domu.Gips zdjeli mi po dwóch miesiącach (fatalne uczucie trochę obumarły mięsień ,nie mogłem utrzymać ołówka w dłoni,na głowie nosze bliznę, która ma 32 szwy )Rehabilitacja dłoni trwała ponad rok,w między czasie pan Sebastian Jaśkiewicz (któremu jestem za to wdzięczny)wyciągał mnie do baru na piwo i tradycyjną godzinę gry w darta,prawą niestety nie miałem siły nawet utrzymać lotki ,więc nauczyłem się rzucać lewą ręką,po czasie nawet zacząłem wygrywać ,ale to nie było to co kiedyś. Przegrywałem z ludźmi z którymi nigdy nie przegrywałem,to było trochę poniżające,ale musiałem z tym żyć.Któregoś dnia,powiedziałem sobie dość i na nowo uczyłem się grać w darta prawa ręką trenowałem w domu kiedy tylko mogłem ,czasami nawet kończyło się to wielkim bólem nadgarstka,ale walczyłem dalej i tak powrót do gry w darta stał się symbolem przezwyciężenia tego co mnie spotkało.Któregoś dnia Sebastian powiedział ,że gra w drużynie darterskiej i się spytał czy nie chciał bym grać z nim.To było to na co czekałem 3 długie lata po wypadku ,ta szansa by udowodnić sobie ,że ze wszystkiego można sie podnieść.I pojechałem na Lowena na Poloni w 2007r tam poznałem takich ludzi jak Pelson czy Q-mac,zajełem wtedy 32 miejsce i byłem z siebie dumny.Od tamtej pory gram w Klifie i ciągle trenuje i udowadniam sobie ,że nigdy nie można się poddawać NIGDY

A jak to było z Wami? Smile
Edytowane przez piochu dnia 13.10.2008 20:48:11
Gra w darta to 20% talentu i 80% serca Smile
 
Q-mac
Moja przygoda z lotkami zaczela sie juz w nie istniejacym Barze Figaro w fordonie (zreszta wiekrzosc mojej druzyny tam zaczynala) Stala tam maszyna Eurofortuny (dart amerykanski) poczatki byly takie ze grupa zanjomych gralismy sobie w lotki dla przyjemnosci do piwka lub o piwko Smile W 2004 roku pojawil sie wlasciciel Eurofortuny i zapytal sie czy nie chcemy zalozyc druzyny pomyslelismy sobie hmm... czemu nie Pfft 17.12.2004 zorganizowal on w Figaro pierwszy turniej indywidalny Darta Amerykanskiego na ktorym zjawilo sie nie duzo bo 9 czy 10 osob (glownie stali bywalcy naszego baru ktorzy grali w lotki) Wygral wtedy Darek Ochman ja bylem trzeci (ale juz wtedy udalo mi sie poknac Darka i dostalem moje pierwsze lotki od wlasciela Eurofortuny Pfft ) Lige zaczelismy w 2005 roku w Eurofortunie bylo tam tylko osiem druzyn (Figaro, Tawerna, Akwarium, Bar Gdanski, Halicka, Azyl, Diabły i ktos jeszcze ale nie pamietam ) zajelismy wtedy piate miejsce. Moja druzyna grala w skladzie (Ming, Karol, Pelson, TP, Q-mac, Xerek). Po lidze niestety ta federacja zrazila mnie do darta i przestalem grac. Sad Ale chlopaki znalezli inna federacje w ktorej zaczeli jezdzic na turnieje (chodzi o federacje Polfesk) Chlopaki z druzyny mnie namawiali jezdzili w Poniedzialki (Kaper) , Wtorki (zazwyczaj Wodnik, Merlin) i i Piatki (Gol). Wkoncu mnie namowili zebym przeszedl sie na na jakis truniej bo jest lepiej niz w Eurofotunie. Skusilem sie na Gola ( Ming zlozyl mi lotki z zestawu bo swoje ktore wczesniej dostalem zgubilem Wink ) I pojechalem pierwszy raz wtedy mialem przyjemnosc po raz pierwszy zagrac na maszynie angielskiej (nawet nie wiedzialem jak mam ja ustawic Cool ) Pierwszy swoj pojedynek do dzisiaj pamietam gralem z Mikim Dart Vaderem Smile pamietam bo wygralem Smile (Miki byl kiedys w lepszej formie niz teraz Pfft ) ogolnie zajelem tam 9 miejsce na nie wiem ile tam bylo osob okol 35, grajac pierwszy raz na angielska tarcze. w 2006 roku zalozylismy druzyne w Polfesku i gramy do dnia dzisiejszego (moze troche w innym skldzie niz kiedys ale wiekrzosc zostala) W tym czasie zmienialismy troche klubow z przyczyn od nas nie zawsze zaleznych ktore mogly nas zniechecic do gry ale szukalismy swojego miejsca i chyba wkoncu znalezlismy Smile. Jedno jest pewne jezeli lubisz grac w darta to mimo przeciwnosci losu bedziesz gral. Gram dalej mimo ze juz pare zdarzen nie wskazywaly na to ze bede dalej gral tylko dlatego ze z moja druzyna trzymamy sie razem i razem pokonywalismy przeciwnosci losu ktore napotykalismy po drodze.
Moze ktos jeszcze z mojej druzyny doda cos do tego bo w tym samym czasie zaczynalismy Smile

P.S. Dart jest nie tylko forma rywalizacji ale jest tez rozrywka przy ktorej mozna spotkac sie , pogadac i posmiac sie ze znajomymi i to mnie przyciagnelo do darta. Taka atmosfere na Kujawach i Pomorzu stworzyl Mariusz Bozek jaki i my sami daletgo wiekrzosc z nas gra jeszcze chce grac w Darta.

P.S.2. Piochu fajny temat.

mod:
interpunkcję i uczulenie na klawisz alt jeszcze wybaczam, ale popracuj nad ortografią!

Edytowane przez Gramsiu dnia 14.10.2008 17:03:18
"Ból jest ceną, którą płacimy za siłę"
 
Pelson
Tak, tak całe Figaro zaczynało od Eurofortuny i też tam rozgrywane był nasze pierwsze turnieje i liga (w Tawernie grał m.in. Darek Ochman i Krzysiu Kryspin a w Akwarium m. in. Miki, Seba, Alicja i Wąski). Z czasem poznaliśmy resztę półświatka darterskiego. Były turnieje w niezrzeszonej Chacie (niestety już nieistniejąca ale bardzo miło wspominam) i w końcu pierwszy turniej Polfeskowy w (również nieistniejącym) Labiryncie, na który to wybraliśmy się z Mingiem. Potem już się potoczyło z górki (niezapomniany dla całego Figaro cykl w Golu, również nieistniejący...). Swego czasu wiele się grywało w tygodniu (np. każdy poniedziałek - cykl turniejów Crickieta w Wodniku, wtorek - co tydzień na zmianę turniej w innym klubie, piątek - cykl w Golu i niedziela - cykl w Chacie). Dzięki takim osobom jak Bracia Ochman, Tomek Kala, Piotr Herba i parę innych osób, które przybliżyły mi i nakierowały na turnieje polfeskowe (w tamtym czasie nie było stronki kuj-pom z informacjami o turniejach) gram do dziś. Pozdro i wielkie TNX dla "starych" darterów w Polsce i na obczyźnie.
Pelsona non grata

e pluribus unum
 
Lasuch
Moje pierwsze spotkanie z Dartem miało miejsce około roku 2000, wszystko dzięki bratu który zakupił tarcze. Grywałem głównie z rodziną, aż do roku chyba 2001. Chodziłem wtedy do elektronika, na godzinie wychowawczej padło pytanie czy ktoś z nas chciałby zagrać w mistrzostwach Bydgoszczy w Darta do lat 21. Oczywiście zgłosiłem się jako ochotnik. W mistrzostwach zostałem wicemistrzem zaraz za aktualnym wtedy(jak dobrze pamiętam) mistrzem Polski i Wicemistrzem Świata SDWF juniorów do lat 21 - Pawłem Użakowem(który pokonał mnie zarówno na prawej jak i w finale). Drugie miejsce w takich zawodach(tym bardziej że grałem pierwszy raz) i gra z tak utytułowanym zawodnikiem była dla mnie wielką niespodzianką i zachętą żeby zająć się grą w Darta na "poważniej". Niestety po części przez rodziców(przeszkadzał im hałas który wydobywał się podczas wbijania lotki w tarcze, szkoda że nie wiedziałem wtedy o tarczy sizalowejFrown) skończyło się na grze od czasu do czasu. Pamiętne rozgrywki wieczorami w garażu znajomego w składzie ja, brat, znajomy i Rogoziński Janusz Grin, oczywiście gra odbywała się na pieniądze i wtedy był to mój jedyny dochód Wink. Od roku 2001 do 2007 jedyny kontakt z Dartem to gry towarzyskie z kuzynem i wygrane 3 razy z rzędu turnieje na imprezach integracyjnych z mojej firmy(około 50 osób w każdym turnieju, w tym roku już nie pozwolili mi grać Angry). Wszystko się odwróciło w maju 2007 roku, trafiłem na stronę www.dart.bydgoszc... i wybrałem się na turniej w Wodniku, po kilku dobrych turniejach gdzie zajmowałem wysokie 2-3 miejsca zostałem zauważony przez łowce talentów jakim niewątpliwie jest Miki(Mikluser Rajmund) i po drobnych negocjacjach podpisał ze mną kontrakt na granie w drużynie Oczka w klasie B w której gram do dzisiaj. Dart stał się moim hobby, bardzo lubię rywalizować i spotykać się z cała wielką Darterską rodziną Smile
Pozdrawiam Lasuch
"Gdyby nie porażki, nie umielibyśmy docenić zwycięstwa."
 
http://www.chinskapatelnia.pl
Zielas
Moja przygoda tak na powaznie sie zaczela w sumie do nie dawno temu bo dwa lata ( chociaz pamietam ze jak bylem maly kolo 10 lat mialem tarcze i rzucalem cos nawet nie zle bo t20 wchodzilo Grin ) ale tak na powaznie to SebaJaśkiewicz mnie wciagnol tak jak Piocha ... zaczynalismy
w Chilloucie rzucac na poczatku oczywiscie meczarnie byly a pozniej co raz lepiej i dzwoneczki chodzily ladnie az w koncu zaczelismy z roznym ludzmi o piwko grac ... az po czasie juz nikt tam nie chcial sie zmierzyc az w koncu seba poszedl do krysa poznal Tomka Wodare i sie dogadali w sprawie zalozenia druzyny bo my mielismy lokal oni ludzi Smile tak zaczela sie liga , gdzie pozniej pierwsze turniej w Wodniku ( 7 miejsce i tak nie zle Grin ) poznalem chlopakow z fordonu ( tu podziekowanie dla Pelsona za przedstawienie wszystkich ludzi i tematu darta Smile pierwsze sezon w klifie teraz w kulturce ale sklad ten sam
pozdro

mod:
to samo co u Q-maca - ortografia!

Edytowane przez Gramsiu dnia 14.10.2008 17:04:10
 
sara
Zielas.. to już nie pamiętasz jak z Pelsonem sprawdzaliśmy Ciebie i Sebę przy tarczy?? Smile

P.S. Post można usunąć jak Zielas odpisze ;P a jak nie to nie, to też można Grin
Don't explain..!! Friends don't need it. Foes won't believe it..!!
 
Pelson
Spoko Sara to jest strefa dla rozgadanych więc nie będzie cięć postowych (mam nadzieję).
PS: dziękuję wszystkim za dobre słowo. Peace
Pelsona non grata

e pluribus unum
 
sara
to mogę jeszcze coś napisać?? a można nie na temat?? Bo ja chciałam staty w ilości postów poprawić ;> więc chciałam powiedzieć, że wtedy z Zielasem wygrałam Grin hihi żarcę, ale w sumie tak było ;P Proszę wybaczyć, ale dziś mam radosny dzień i jakoś tak samo się pisze GrinGrinGrin
Edytowane przez sara dnia 14.10.2008 15:42:31
Don't explain..!! Friends don't need it. Foes won't believe it..!!
 
piochu
Sara to napisz swoją HistorieSmile
Gra w darta to 20% talentu i 80% serca Smile
 
Zielas
a wiesz co Sara ze nie pamietam tyle jeszcze pozniej sie dzialo a moja pamiec jest zawodna ale calkiem mozliwe ze mnie pokonalas Winka teraz napisz swoja historie ;d albo kiedys przy ognisku bedziemy sobie opowiadac ;d
 
piochu
Ja pamiętam ,że na jakimś turnieju z Toba wygrała,a potem przegrała ze mnąSmileW ramach rewanżu danego przez losSmile
Gra w darta to 20% talentu i 80% serca Smile
 
Ania
Ja zaczęłam grać w darta tak dawno, że nikt już tego nie pamięta, bo wszystkie dinozaury, które były tego świadkami wyginęły WinkGrin
A tak na serio to chyba w 2000 roku w Remizie, gdzie odbywały sie turnieje o beczkę piwa. Najpierw grali chłopacy - DJ, Siara, Kula, łuki Modrzewski, (chyba jeszcze Narcyz, Broda i Ciepłuch? /samowar/) i jeszcze paru innych (ale niewielu, bo tam ok. 10-12 osób grało). No i ktoś musiał te piwa wszystkie wypić, więc chłopakom pomagałam Wink i tak przy okazji trafiłam na turniej zorganizowany przez Kasię i MAriusza. Wtedy przy rozpisce siedziała jeszcze Pszczółka i zdzierała gardło tak jak ja teraz. Ale w Remizie były max 3 tarcze, ludzi wpip, turnieje kończyły się ok. 2 w nocy w standarcie (ale wtedy były słodkie lata studenckie więc....).
Na moim pierwszym turnieju w życiu wywaliłam z turnieju Użaka (juuuppiii), świeżo upieczonym wtedy Mistrzem POlski.
Potem juz biegałam na praktycznie wszystkie turnieje organizowane przez MAria plus jeszcze na ligę polukać jak znajomi grają, plus do Chaty na turnieje HighScora o piwo, drinki i szampany ;-))))))))))
I do tej pory nie nauczyłam się porządnie grać....bo traktuję to bardzo czysto towarzysko.........
Edytowane przez samowar dnia 14.10.2008 21:49:49
Ania
 
samowar
Skoro dla rozgadanych to mój niezbyt krótki komentarz do tych historii
najpierw jak przeczytałem post piocha to myślałem że już nikt nie napisze w tym temacie, bo to w jakimś dziale horrorów powinno być - nie zadzroszczę
historie są niezłe i przeczytałem je z zaciekawieniem - w końcu nie każdy pamięta np. te zaginione puby pelsona /w każdym razie ja o figaro nie pamiętałem, ale pewnie dlatego że nigdy tam nie byłem/
reskept dla wszystkich którzy pamiętają które miejsca zajęli w swoich pierwszych turniejach i rok w którym rozpoczęli tę bezowocną walkę z nałogiem
pelson, a tak a propos, to faktycznie wygląda że większość knajp w których grałeś upadła bądź zmieniła właściciela /ja nic nie sugerowałem...Smile/
ania a jak to było z tą zepsutą elektroniczną tarczą amerykańską którą siara nam dał w "prezencie" (który rok)?
no i moja: faza pierwsza, lata dziewięćdziesiąte (na pewno przed 1996): merlin, sizal, kalkulator, winny-bączek
faza druga (pierwszy turniej): remiza, zakopane (żeby nie było że nie pamiętam ale na swoim pierwszym turnieju wygrałem jeden mecz, chyba z przemkiem, 2003?), winni - ania, siara
faza trzecia (kibicowanie): koledzy grali ligę i był pretekst żeby się napić, tym bardziej że mecze z udziałem diabłów zapewniały spore (również, a może przede wszystkim pozsportowe) emocje - winni i inni: miras, el diablos, mario
faza czwarta (ligowa) - london 2006 i tutaj tak naprawdę zacząłem grać w darta (przynajmniej jeśli chodzi o tzw. celowe rzucanie w kierunku tarczy przedmiotami do tego celu specjalnie przeznaczonymi, jednocześnie koncentrując się na oddawanym miocie w kierunku urządzenia specjalnie do tego przeznaczonego), winni: ania, piotrjerzy

PS do ania: no i fakt że te turnieje ciągneły się kiedyś w nieskńczoność, zwłaszcza jak mario prowadził, ale przynajmniej (na początku) chodziłaś do knajp z moimi kolegami, a teraz już częściej tylko ze swoimi;

Pozdrawiam i życżę kolejnych dobrych historii
Edytowane przez samowar dnia 14.10.2008 22:04:44
 
BL@DY
Historia trywialna jak każda, coś koło 98 roku z kumplem chodziliśmy do Merlina porzucać, muza była zacna, barmani zajawkowi, wtedy jeszcze Czyżol i Kaziu, historia trwała z pół roku, w międzyczasie jakiś turniej na Americanie, miło, sympatycznie i pieniście. Kolegę wojsko wciągnęło i darteska przygoda się skończyła.
Potem, już pracując w remizie złapałem bakcyla po raz drugi, był przełom wieku, lata 1999-2000. Najpierw jakies mini turnieje, granie sam na sam z maszyną (jeszcze amerykańska), coraz więcej ludzi się interesowało, to z szefem wymyśliliśmy cykl o beczkę piwka. W tym momencie historii pojawia się silna ekipa rocznika 76 (Siara - Romek aka Łysy, Kula, Samowar, Bączek, Stuczek, Samowar - wtedy jeszcze budowniczy Zakopanego Smile - ups SORKI była przedstawicielka 77 - Ania zwana striptiserką, wtajemniczeni wiedzą o co loto) i całość nabiera rumieńców i procentów. Po 9 czy 10 turniejach w skromnej obsadzie Łysy i Bączek sprowadzili Maria, ten zapodał maszyny i karuzela remizowa ruszyła z kopyta. Turnieje były mocno obsadzone (czwartek wieczór a na sali 65-70 osób ), Krzyś Ochman nie miał sobie równych, mi szło lepiej niż obecnie i ... miło to wspominam.
Pierwsze kroki ligowe przyszły wraz z pojawieniem się maszyn Mariusza, od drużyny REMIZA STRONG przez LABIRYNT - DIABŁY - DIABŁY UJEJSKIEGO (2 miejsce w C klasie i 3 miejsce na finale kuj-pom) - elDiablos aż po dzisiejsze granie w B klasie w DejaVu2 ( 4 miejsce w sezonie 2007/08 w B klasie) przekształcone w DejaVu Adidas (sezon obecny).
Jedno jest pewne lotki to niezła odskocznia, mocno wciągająca, ale można poznać fajnych ludzi z którymi nieźle się imprezuje (choć czasem znikają Smile ) POZDRO DLA SAMOWARA Smile
Edytowane przez BL@DY dnia 16.10.2008 11:50:14
 
Lasuch
Miki co tak długo się zbierasz ? Pewnie książkę piszesz Grin dawać swoje historie będzie co poczytać.
"Gdyby nie porażki, nie umielibyśmy docenić zwycięstwa."
 
http://www.chinskapatelnia.pl
samowar
tylko mniej tych żółtych uśmiechniętych chińskich mord Smile, bo cięzko znaleźć litery między nimi
 
piochu
Szkoda,że tak mało osób się odważyło napisać swoje historie.Sad
Gra w darta to 20% talentu i 80% serca Smile
 
Gramsiu
piochu napisał:
Szkoda,że tak mało osób się odważyło napisać swoje historie.Sad


albo nie było o czym pisać, proste Smile
.: Połącz internet z myśleniem, a wszystko stanie się takie proste :.
Profesor Fuks

[img]http://smileys.sur-la-toile.com/repository/Firefox/firefox25.gif[/img] is not a valid Image.
 
sebus
Na początku zacząłem grać z moim ojcem w domu on mnie zawsze ogrywal mialem ponad 200 na liczniku gdy on ze mna konczyl... to bylo jakies 7 lat temu Grin. Potem zacząłem rzucać barówkami w turniejach jakies 3 lata temu. Od zeszłego roku już rzucam swoimi lotkami i jeszcze za dobrze mi to nie wychodzi Grin... POZDRO Grin
 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Wygenerowano w sekund: 0.45 5,864,910 unikalne wizyty